Za sprawą Nowego Sącza majestatowi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej przywrócono należny blask, honor. Wierne repliki insygniów koronacyjnych (korony, berła, jabłka) królów polskich odtworzyli z wielkim pietyzmem nowosądeccy złotnicy z inicjatywy miejscowego antykwariusza Adama Orzechowskiego. Oryginał najważniejszej z monarszych koron powstał prawdopodobnie na zamówienie Kazimierza Wielkiego. Używana była podczas uroczystości koronacyjnych prawie wszystkich polskich królów. Po raz ostatni nałożył ją Stanisław August Poniatowski. Najbliżsi nasi sąsiedzi mieli regalia nienaruszone od średniowiecza – Węgrzy koronę św. Stefana od roku tysięcznego, Czesi koronę św. Wacława – strzeżone z czcią mimo braku odrębnej państwowości i podległości Habsburgom przez prawie pięciu wieków. Polska była chyba jedynym krajem w Europie, który nie mógł się poszczycić oryginalnymi regaliami, bo zginęły one bezpowrotnie w okresie zaborów.
Corona Regni Poloniae zginęła ze skarbca katedry wawelskiej wraz z innymi regaliami 4 października 1794 r. Prusacy weszli do Krakowa 15 czerwca tegoż roku. Od razu zainteresowali się skarbcem. Rozpoczęła się intensywna korespondencja głównodowodzącego wojsk generała von Ruetsa z królem Fryderykiem Wilhelmem. Wiadomo było, że Prusacy, zgodnie z traktatem rozbiorowym, muszą odstąpić Kraków Austriakom. W październiku 1794 r. było już po wszystkim. Regalia powędrowały do Berlina, a z obawy przed ewentualną ingerencją Napoleona – do Królewca. Potem znów przywieziono je do Berlina, gdzie zostały „rozebrane”, czyli kamienie wyjęto. Było to 17 marca 1809 r. Złoto (ważyło 25 funtów) przetopiono na monety, a kamienie i perły oddano Dyrekcji Handlu Morskiego.
Corona Regni Poloniae zginęła ze skarbca katedry wawelskiej wraz z innymi regaliami 4 października 1794 r. Prusacy weszli do Krakowa 15 czerwca tegoż roku. Od razu zainteresowali się skarbcem. Rozpoczęła się intensywna korespondencja głównodowodzącego wojsk generała von Ruetsa z królem Fryderykiem Wilhelmem. Wiadomo było, że Prusacy, zgodnie z traktatem rozbiorowym, muszą odstąpić Kraków Austriakom. W październiku 1794 r. było już po wszystkim. Regalia powędrowały do Berlina, a z obawy przed ewentualną ingerencją Napoleona – do Królewca. Potem znów przywieziono je do Berlina, gdzie zostały „rozebrane”, czyli kamienie wyjęto. Było to 17 marca 1809 r. Złoto (ważyło 25 funtów) przetopiono na monety, a kamienie i perły oddano Dyrekcji Handlu Morskiego.
Te tajemne działania wyszły na jaw w 1836 r. na skutek żądań cara Mikołaja I – również koronowanego na króla Polski – który domagał się zwrotu korony polskiej i moskiewskiej. Prof. Bogdan Śmigielski w „Polityce” (nr 38 z 2004 r.) przytacza opis prusackiego plądrowania skarbca wedle relacji kantora katedralnego Kratzera: „Wzięło się do otwarcia drzwi żelaznych, ale wszystkie usiłowania majstra były daremne... Pan generał Ruets wpadł na koncept, żeby kulą armatnią drzwi wysadzić, ale margrabia zamkowy powiadał, że wystrzał armatni może wstrząsnąć sklepienia... Przywołano na koniec majstra ślusarskiego Weisa, który oświadczył, żeby wyjąć węgar spodni, żeby człowiek mógł się przecisnąć i wewnątrz rygle pootwierać... Puzdra, które tam znaleziono, wsadzono do karety p. gubernatora i odesłano do jego mieszkania”.
W roku 1809 r. na polecenie Fryderyka Wilhelma III przetopiono je na monety. Obecnie nowosądeccy złotnicy do rekonstrukcji korony użyli m.in. złota z pruskich monet, z czasów Fryderyka Wilhelma III; takich, na które przetopiono królewskie insygnia polskich monarchów. Być może cząstka oryginału trafiła do nowosądeckiej repliki...
Zdaniem prof. Michała Rożka z Krakowa, historyka sztuki i kultury, który od początku był konsultantem przy inicjatywie nowosądeckich złotników, najlepszym miejscem dla bezcennych klejnotów z Nowego Sącza jest skarbiec koronny na Wawelu.
Dzieło nowosądeckich złotników jest niemal identyczne z klejnotem zwanym obiegowo (choć niesłusznie) przez stulecia koroną Chrobrego, którą można podziwiać na XVIII-wiecznym portrecie Stanisława Augusta Poniatowskiego i rysunkach nadwornego malarza Krzysztofa Józefa Wernera z 1764 roku.
Tą koroną właśnie koronowano wielu polskich władców od Kazimierza Wielkiego lub nawet wcześniej, od Łokietka (w tym historycy nie są zgodni), aż do Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Wyjątki stanowili: Jagiełło, dla którego wykonano nową koronę (gdyż Łokietkową wywiózł na Węgry Ludwik Węgierski, wróciła wraz ze Szczerbcem w 1412 r.); Stanisław Leszczyński (nie było dostępu do ukrytych przed Szwedami regaliów – a wiec koronę dla swego faworyta ufundował szwedzki Karol XII); również August III, gdyż regalia ukryli w Częstochowie Stronnicy Leszczyńskiego.
I teraz, za sprawą Nowego Sącza, majestati Rei publicae Polonae rendere proprium decus (majestatowi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej przywrócono należny blask, honor).
Korona wykonana jest ze złota i drogocennych kamieni m.in. prawdziwych pereł, szmaragdów i diamentów. Waży ponad półtora kilograma. Prace, tradycyjną metodą rzemieślniczą, nad samą koroną trwały blisko rok. Korpus korony – wykonany ze srebra – pokryto złotem i ozdobiono klejnotami. W tym celu użyto: 80 pereł, 88 szmaragdów, szafirów, rubinów oraz granatów, 56 drobniejszych pereł i kamieniami oraz 184 małych szlachetnych kamyków.